Czas złamać ten zastój. Trochę się zniechęciłam tym, że popsuło mi się lakierowanie zegara, więc leży i czeka na większe pokłady mojej cierpliwosci. Serwetką w róże poratowała mnie Marzena, za co bardzo jej tu dziękuję. Zegar z pewnoscią już niedługo nabierze oczekiwanego wyglądu, a ja nauczyłam się, żeby nie kryć dwoma różnymi lakierami. Takie małe faux pas.
W tym czasie powstały za to inne rzeczy, z czego jedna dzis w końcu trafiła do włascicielki w ramach zaległego prezentu urodzinowego. Reszta niedługo, kiedy kolejna z moich prac trafi w oczekiwane ręce. A już teraz herbaciarka dla Eli.
Przedmiot standardowo wyszperany przeze mnie w second handzie, zeszlifowany kompletnie z koszmarnego mahoniu i pokryty na nowo odpowiednim brązem, do tego pobielony pastą bielącą Starwax-u. Kocham ten preparat :)
Oj bardzo mi się podoba i motyw i bielenie, to coś czego jeszcze nie robiłam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
dziękuję za odwiedziny :) i polecam zabawe ze starwaxem, trochę smierdzi, ale fajne daje efekty :)
OdpowiedzUsuń