Wpadnij tu do mnie koniecznie :)

środa, 23 listopada 2011

O tym, że czasem cos nie wychodzi ;)

Będzie krótko, bo czasu niewiele. Mamy dzis z dziewczynami gotowanie na jutrzejszy wieczór polski dla Holendrów. Więc będę sterczeć przy garach, wieczorem kręcimy gołąbki mięsne i wege i ja te farsze przygotowuje. Jeszcze czeka mnie pieczenie sernika. Do kolejnych bombek usiądę może około 21.00.
Może nie należy pokazywać czegos, co nie do końca wyszło. A jest to taka sobie bombka która robiła problemy od początku - fioletowa z odzysku, której nie wyczysciłam koloru - i tak barwi wszystko po kolei 2x grunt, solidnej Flexy, biały akryl też 2x; w koncu zrezygnowałam ale miałam nadzieje że nie weźmie sniegu.

Pokryłam nim całą powierzchnię i było ok przez chwilę. Potem jeszcze trudna gwiazda betlejemska, porozcinana na możliwie drobno, ale co z tego jak wszystko wygląda jak pomięte, nawet druga strona nie ratuje tej bombki. No i do tego kurka - dlaczego organicznie nie lubię różowego?!
Na pociechę zrobiłam sobie wianek.



2 komentarze:

  1. taaa, chciala bym sie do 21 wyrobic... dwa makowe juz upieczone ( mam nadzieje ze zakalca nie ma)
    na zdjeciu nic fioletowego nie widze, a wianek bardzo mi sie podoba

    OdpowiedzUsuń
  2. ta 21.00 to z mysla o jutrze bo dzisiaj to hohoho, crea kookavond ;))))

    OdpowiedzUsuń