Te bombki sprawiły mi masę problemów. Wiedziałam jedno, to mają być te anioły, własnie ten motyw. Nie powiem ile razy je kleiłam, i gdzie rozcinałam. Ile razy zmywałam farbę podkładową, a ile sam marmurek; chcę zapomnieć. Ile razy były pociapane małymi paluszkami.
Bombki są wymęczone i chciałabym spojrzeć na nie z dystansu. Poza tym testowałam na nich krak dwuskładnikowy Aleene; spodziewałam się większych spękań, ale cóż. Dobre i to. Potem męczyłam się z wypełnianiem, lakierowaniem. Syzyfowe prace jak nigdy. Wypełniałam farbą olejna koloru ochry, nie mam porporiny, ale mam ją w planie następnych zakupów. Efekt jaki jest każdy widzi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz